Od pewnego czasu moją ulubioną pamiątką przywożoną z wakacji są nowe koraliki i kamyki, które potem mogę wpleść do kolejnej pracy. Polska dopiero raczkuje w dziedzinie rękodzieła, ale w takich na przykład Stanach Zjednoczonych są całe supermarkety dla manualnych. Podczas pierwszej wizyty w takim sklepie nie wiedziałam co robić najpierw - szlochać i krzyczeć czy też rzucać się do kolejnych półek i zgarniać wszystko co na nich leży. Postanowiłam wybrać złoty środek, czyli cicho płakać ze szczęścia i zgarniać wybrane piękności, tak żeby zmieścić się w budżecie i mieć jeszcze za co wrócić do domu.
Większa część produktów użytych do wykonania tych kolorowych kolczyków pochodzi własnie z wakacyjnych wojaży. Kwintesencja lata, która pomoże przetrwać długie zimowe miesiące.
---
For some time now, my favourite vacation souvenirs are new beads and all different kinds of jewelry supplies, which I can use in my next soutache projects. Polish handicraft market is still quite small (but growing fast), so when I came to America this summer I was absolulety amazed to see huge stores filled with craft supplies. At first I didn't know what to do - cry and scream or rush to the shelves and put everything in my basket. Luckily to my wallet, I stayed cool and picked only few things.
Most of the supplies I used to create those earrings are brought from my last vacation trip. They remind me of summer. And that should help to survive all those long winter monsts that will come sooner than I wish.
0 komentarze:
Prześlij komentarz