W jetlagu najlepsze jest to, że jak już nie można spać o 4 rano, to przynajmniej ma się dużo czasu żeby zrobić pancakes i wypić bez pośpiechu kawę przed pracą (albo i dwie). Z całej masy złych rzeczy związanych z jetlagiem, najbardziej doskwiera mi w tej chwili niemoc twórcza. Bardzo chciałabym już zrobić coś nowego, ale zanim wieczorem dotrę do stanowiska pracy, zasypiam gdzieś po drodze. A naszła mnie chęć na coś wielkiego. Majestatycznego. Elegancja po prostu mi po głowie chodzi. Tymczasem za oknem leniwie opadają wielkie płatki śniegu. Więc wyciągnę ze swojego archiwum coś śnieżnego. Ze szczyptą szmaragdu.
---
The best thing about being jet-lagged is that when you can't sleep at 4 o'clock in the morning, you have plenty of time to make pancakes and drink coffee (or two) without a rush, before you go to work. The worst thing about being jet-lagged for me, right now, is that I'm totally incapable of making jewellery. I think about it all the time, but before I can get to my desk, I fall asleep. And I have an apetite for something huge. And majestic. Oh, well. Just give me some time ;)
Big and fluffy snowflakes are falling outside my window, so I thought I will share something snowy from archive. Something snowy with a pinch of emerald.
0 komentarze:
Prześlij komentarz